Strona główna Aktualności i artykuły „Ślepy pozew” już w Sejmie

„Ślepy pozew” już w Sejmie



W Sejmie rozpoczęły się prace nad projektem ustawy wprowadzającej tzw. „ślepy pozew”. Nowe przepisy wprowadzałyby do polskiej procedury cywilnej nieznane dotąd narzędzie procesowe w postaci pozwu o ochronę dóbr osobistych przeciwko osobie o nieznanej tożsamości. Projekt wychodzi naprzeciw coraz większemu zapotrzebowaniu na skuteczny instrument prawny pozwalający pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które w poczuciu bezkarności, anonimowo publikują w Internecie treści naruszające dobra osobiste innych osób.

 

Jak jest dziś, a jak miałoby być po nowelizacji?

Obecnie, aby pozwać tzw. internetowego hejtera o naruszenie dóbr osobistych, należy w pozwie podać jego dane osobowe, co nierzadko jest niemożliwe. „Ślepy pozew” takiego wymogu zawierać nie będzie. Poszkodowany obraźliwym wpisem, który nie będzie znał i nie będzie w stanie w sposób pewny ustalić danych autora publikacji, pozwanego będzie mógł oznaczyć jako „osobę nieznaną”. Według projektu pozew będzie musiał też zawierać:

wniosek o zobowiązanie usługodawcy do ujawnienia danych pozwanego,

oznaczenie usługodawcy – dokładne wskazanie, za pośrednictwem którego usługodawcy doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda drogą elektroniczną,

opis naruszenia dóbr osobistych – szczegółowe opisanie, w jaki sposób doszło do naruszenia, w tym daty i godziny jej publikacji,

nazwę profilu lub login pozwanego (jeśli możliwe),

dowody w postaci: elektronicznego zapisu publikacji, która narusza dobra osobiste; wydruk przedstawiający skopiowany obraz ekranu z adresem URL (jeśli możliwe) oraz datą i godziną publikacji.

 

Ciężar dalszych działań będzie leżał po stronie sądu, który:

– po otrzymaniu pozwu zwróci się do usługodawcy, za pośrednictwem którego doszło do naruszenia dóbr osobistych, o nadesłanie wszystkich posiadanych danych pozwanego oraz o wskazanie danych dostawcy Internetu dla pozwanego,

– po uzyskaniu powyższych danych, sąd zwróci się do dostawcy Internetu dla pozwanego z żądaniem nadesłanie wszystkich posiadanych danych pozwanego,

– zarówno usługodawca – administrator portalu internetowego, jak i dostawca Internetu dla pozwanego, będą zobowiązani przekazać wymagane dane w terminie 7 dni, a jeśli tego nie zrobią bez usprawiedliwionych przyczyn, sąd nałoży na nich karę grzywny w wysokości od 100 000 zł do 1 000 000 zł,

umorzy postępowanie sądowe, jeśli usługodawca – administrator portalu internetowego lub dostawca Internetu dla pozwanego, nie wskażą wystarczających danych identyfikujących pozwanego lub ich uzyskanie byłoby niemożliwe.

 

Cel nowelizacji

Głównym uzasadnieniem projektowanych przepisów jest umożliwienie pokrzywdzonym korzystania w szerszym i skuteczniejszym zakresie ze swoich praw. Bez ingerencji odpowiednich służb (którą to ingerencję również trudno uruchomić), nie jest łatwo w sposób pewny ustalić prawdziwych danych autorów obrażających nas wpisów w Internecie.

Teoretycznie, w ślad za otwierającym tę możliwość aktualnym orzecznictwem, jest oczywiście opcja wezwania administratora portalu do zaprzestania naruszania dóbr osobistych i usunięcia obraźliwych wpisów, a dalej skierowania przeciwko niemu pozwu z tego tytułu. Potwierdził to chociażby Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 21.06.2018 r., I ACa 204/17:

Uzyskanie wiedzy usługodawcy o bezprawnym charakterze danych wyłącza od tej chwili brak jego odpowiedzialności na gruncie tego unormowania za dalsze udostępnianie tych wpisów, bez względu na to, co jest źródłem tej wiedzy, tj. czy żądanie osoby dotkniętej takim bezprawnym wpisem, czy też uzyskanie tej wiedzy przez administratora portalu samoistnie np. na skutek działania moderatora lub nawet w inny sposób. […] Zatem dopiero uzyskanie wiedzy usługodawcy o bezprawnym charakterze danych zamieszczonych na portalu wyłącza od tej chwili brak jego odpowiedzialności za dalsze udostępnianie wpisów.

Rozstrzygnięcia sądów w takich sprawach pokazują jednak, że pokrzywdzonym zdecydowanie łatwiej jest osiągnąć swój cel procesowy, gdy jego uczestnikiem jest bezpośrednio autor spornej publikacji. Tylko wówczas bowiem trafniej można ocenić motywy osoby formułującej obraźliwą ocenę (w szczególności, czy motywem jest działanie w obronie społecznie uzasadnionego interesu, przejrzystości życia publicznego i realizowania prawa społeczeństwa do informacji, czy raczej chęć dokuczenia lub poniżenia osoby krytykowanej w opinii publicznej) oraz formę wypowiedzi, w tym, czy forma ta nie jest obraźliwa, nadmiernie ekspresyjna lub nieadekwatna do okoliczności. Trzeba też zaznaczyć, że przy takiej konfiguracji podmiotowej procesu, po stronie pozwanego będziemy mieć do czynienia z domniemaniem bezprawności jego publikacji. To na autorze publikacji będzie zatem ciążył obowiązek ciężar udowodnienia okoliczności wyłączających bezprawność. Gdy pozywamy administratora portalu, ciężar dowodzenia zależy w dużej mierze od treści samego wpisu (czy administrator miał podstawy do uznania ich bezprawności, czy nie).

Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, pokrzywdzeni niepochlebnymi wpisami w Internecie, zyskają zatem nowe narzędzie do ochrony swoich praw, które wydaje się być skuteczniejszym niż inne obecnie istniejące.

 

Kto mógłby skorzystać z nowych przepisów?

Przykładowy katalog dóbr osobistych zawiera przepis art. 23 kodeksu cywilnego. Można w nim odnaleźć m.in. cześć osoby fizycznej. Orzecznictwo od lat dopuszcza jako dobro osobiste również odpowiedniki dóbr osobistych z kodeksu cywilnego dla osoby prawnej. I tak, odpowiednikiem czci osoby fizycznej będzie dobre imię, renoma i zaufanie potrzebne do wykonywania działalności gospodarczej, a więc dobra związane z funkcjonowaniem osoby prawnej i zapewniające jej niezakłócone działanie. Do naruszenia tego dobra osobistego może zaś dojść m.in. przez rozpowszechnianie określonych zarzutów lub krytykę działalności osoby prawnej. Odrębną i oczywiście zawsze indywidualną kwestią będzie ustalenie, czy naruszenie dobrego imienia spółki będzie w danej sytuacji bezprawne (dzięki czemu korzysta z ochrony) – to temat na inną okazję. W kontekście jednak omawianego projektu ustawy ważne jest w ogóle zaakceptowanie istnienia dobra osobistego spółek. To z niego bowiem wynika prawo spółek do korzystania z dobrodziejstw planowanej nowelizacji. Jest to zaś o tyle ważne, że w ostatnich miesiącach zauważamy coraz większy problem naszych klientów – spółek związany z falą oszczerstw pod ich adresem np. na znanym portalu zbierającym opinie o pracodawcach.

 

„Ślepy pozew” a wolność słowa

Będziemy z zaciekawieniem śledzić dalsze losy projektu ustawy o tzw. ślepym pozwie i jego dalsze modyfikacje. Wydaje się, że z uwagi na powszechność Internetu, rosnący trend na publikację mało skrępowanych treści pod adresem konkretnych i weryfikowalnych podmiotów, a dalej duży problem pokrzywdzonych w uzyskaniu skutecznej ochrony prawnej, projektowane narzędzie może cieszyć się w przyszłości naprawdę dużą popularnością. I choć deklarowany przez projektodawców zamysł w postaci zwiększenia w Internecie kultury wypowiedzi jest warty uwagi, to jest duże prawdopodobieństwo, że w debacie nad nowelizacją mogą zwyciężyć argumenty jej przeciwne, tj. o posłużeniu się „ślepym pozwem” do wprowadzenia cenzury w Internecie. Pozostaje pytanie, czy jest możliwe, aby ustawodawca tak skonstruował „ślepy pozew”, że ograniczy on zjawisko hejtowania w Internecie, ale nie wpłynie jednocześnie na prawo do wolności słowa?

 

Link do projektu nowelizacji: https://orka.sejm.gov.pl/Druki10ka.nsf/Projekty/10-020-207-2024/$file/10-020-207-2024.pdf